SuperLiga6 - portal główny
tel. +48 661 536 685 |

Firma ZK Grzybowice Zabrze ponownie Mistrzem Polski!

Firma ZK Grzybowice Zabrze ponownie Mistrzem Polski!

To była doprawdy wspaniała piłkarska niedziela, podczas której poznaliśmy najważniejsze rozstrzygnięcia w krajowym minifutbolu w 2024 roku. Poziom prezentowany przez drużyny biorące udział w mistrzostwach Polski SuperLigi6 był niesamowicie wysoki, ale – tak jak w każdym innym przypadku – zwycięzca mógł być tylko jeden. Ostatecznie, po długiej i zaciętej rywalizacji, złote medale – podobnie jak przed rokiem – zawisły na szyjach zawodników Firmy ZK Grzybowice Zabrze. Ekipa ze Śląska po raz kolejny udowodniła, że należy do ścisłej krajowej czołówki, pokonując po drodze wiele świetnych drużyn i nie dając w finalnie najmniejszych szans Galportowi Świecie. Miejsce na najniższym stopniu podium zajął ubiegłoroczny finalista – eXc Mobile Ochota, który w „finale pocieszenia” minimalnie pokonał Athletic Hornets Bartniczka, biorąc tym samym rewanż za ubiegłotygodniową porażkę z tym samym rywalem w Pucharze Polski.

Śmiało i bez zbędnej skromności możemy napisać, że odbywające się w niedzielę przy ul. Obrońców Tobruku w Warszawie mistrzostwa Polski SL6 okazały się wielkim sukcesem! Pogoda zdecydowanie dopisała – co potwierdziłby nawet Piotr Ćwielong, gdyby brał udział w naszym turnieju – a zawodnicy skrzętnie to wykorzystali, tworząc wspólnie kapitalne widowisko. Poziom był niesamowicie wysoki, o czym najlepiej świadczy liczba niespodzianek i nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Warto także podkreślić, że choć walka o przepustki na EMF Champions League była tego dnia bezsprzecznie najważniejsza, ale również finał z dwoma już pewnymi awansu drużynami miał swoją olbrzymią stawkę w postaci nagrody ufundowanej przez naszego partnera tytularnego, firmę Bostik czyli 10 tysięcy złotych na pokrycie kosztów związanych z uczestnictwem w tegorocznej edycji Champions League. Oprócz  rywalizacji sportowej i aspektów piłkarskich, na graczy oraz kibiców czekało również mnóstwo innych atrakcji. Podczas gdy kapitanowie drużyn byli przepytywani przez naszego charyzmatycznego spikera – Cezarego Olbrychta, pozostali mogli zmierzyć się z dziennikarzem stacji Canal+ Grzegorzem „Gaborem” Jędrzejewskim w znanej i lubianej formule Turbokozaka. Oprócz tego mieliśmy także atrakcje dla najmłodszych (dmuchane zjeżdżalnie), a i dorośli mogli znaleźć coś dla siebie, o co zadbał Niebo w Gębie Foodtruck, a także partner całych zawodów – Red Bull. Zwycięzcy nagród indywidualnych i drużynowych drogę do domu, mieli z kolei umiloną przez kolejnego z naszych partnerów, Browar Błonie, który ufundował nagrody w postaci pysznych, złocistych trunków.  Niewątpliwie najważniejsza w tym wszystkim była piłka nożna, zapraszamy więc do przeczytania szczegółowej relacji z tego wydarzenia!

Faza Grupowa:

Nie mamy większych wątpliwości, że Grupa A była jedną z najmocniejszych w całej stawce. Dość powiedzieć, że awansu do 1/8 finału nie udało się wywalczyć jednemu z faworytów do końcowego triumfu – Hotelowi Robert’s Port Mikołajki. Zespół ten co prawda zakończył zmagania z 10 punktami na koncie, ale porażka z bezpośrednim konkurentem – KS-em In-Plus NieBrowarek Warszawa – sprawiła, że ostatecznie musieli oni obejść się smakiem. To właśnie ich główny konkurent awansował z drugiego miejsca, mając identyczny dorobek punktowy. Bezkonkurencyjni okazali się natomiast gracze Lekko Spoconych Bytom, którzy zanotowali tylko jedno potknięcie – remis z drużyną z Mikołajek – gromadząc łącznie 13 punktów i zajmując pierwszą lokatę. Z niezłej strony pokazała się także SS Cyrkulatka Warszawa, która wobec takiej konkurencji nie była jednak w stanie nawiązać realnej walki o promocję do najlepszej szesnastki turnieju. Wygrane z Kultywatorem Kukawki, a także Rambo Białystok sprawiły jednak, że zakończyła ona zmagania z 6-punktowym dorobkiem. Wymienione zespoły zajęły z kolei odpowiednio piątą i szóstą lokatę i remisując w bezpośrednim starciu. Zespół z Kukawek zakończył zmagania wyżej, ponieważ w tzw. międzyczasie zdołał także urwać punkcik NieBrowarkowi.

W Grupie B bezkonkurencyjne okazały się FC Otamany Warszawa. Zespół ten – i to dosłownie – nie miał sobie równych, pewnie wygrywając wszystkie pięć meczów i z kompletem punktów meldując się w fazie pucharowej i wyrastając na jednego z głównych faworytów całego turnieju. Za ich plecami zmagania zakończył Kick Sport Sulejówek, który musiał uznać wyższość FCO w bezpośrednim pojedynku, wygrał cztery pozostałe starcia, dzięki czemu – również na dużym luzie – awansował do dalszych gier. Dość powiedzieć, że trzeci w stawce Mario Service Club Dąbrowa Górnicza stracił do drużyny z Sulejówka aż 5 punktów! Ekipa ze Śląska pokazała się w niedzielę z dobrej strony, gromadząc łącznie 7 „oczek”, ale porażki z drużynami z Warszawy i Sulejówka pogrzebały jej szanse na zajęcie jednej z dwóch pierwszych lokat. Czwarta pozycja przypadła w udziale Leśnemu Klubowi Sportowemu Bielsko-Biała i w tym przypadku śmiało możemy napisać, że jest to wynik w pełni zasłużony. LKS wygrał bowiem dwa mecze z dwoma ostatnimi drużynami w tabeli, w pojedynkach z czołową trójką musiał z kolei obejść się smakiem. Na piątej lokacie finiszował Koku Sushi Shadows Myszków (4 punkty), a stawkę – chyba dość nieoczekiwanie – zamknęli Chłopcy z Bielan Warszawa, którzy przegrali wszystkie pięć meczów.

Niesamowicie wyrównaną rywalizację oglądaliśmy w Grupie C, gdzie niemal do końca w grze o awans liczyło się wszystkich sześć drużyn. Ostatecznie obyło się jednak bez sensacji i z pierwszej lokaty do dalszych gier awansował eXc Mobile Ochota. Zespół Kamila Jurgi już na inaugurację sensacyjnie uległ co prawda Furnipolowi Częstochowa, potem wygrał jednak trzy kolejne mecze, a remisem na zakończenie zmagań grupowych przypieczętował awans do dalszych gier. Ledwie punkt za dwukrotnymi mistrzami Polski SL6 znaleźli się Emeryci Konin, którzy z drugiego miejsca zameldowali się w najlepszej szesnastce turnieju. Niewiele do awansu zabrakło drużynie Plawia Old Boys Witosa Katowice – szansę zaprzepaścili oni w bezpośrednim starciu, ulegając drużynie z Wielkopolski 0:3. Na czwartej pozycji znalazła się IKP Olimpia Poznań (6 pkt), a dopiero na piątej pogromcy eXc Mobile Ochoty z pierwszej serii gier – Furnipol. Drużyna z Częstochowy nie wykorzystała znakomitego początku, po wygranej z ekipą ze stolicy, w kolejnych czterech meczach potrafiła bowiem ograć jeszcze tylko LW Płock, ponosząc oprócz tego trzy porażki i odpadając finalnie z turnieju. To właśnie drużyna z Płocka zajęła szóste miejsce, notując 5 punktów. Wpływ na to z pewnością miał fakt, iż na turnieju stawili się oni w niezwykle wąskim zestawieniu personalnym. Na takim poziomie gra bez „ławki” niestety nie ma najmniejszych szans powodzenia.

Znakomitą dyspozycję z ubiegłotygodniowego Pucharu Polski potwierdzili gracze Athletic Hornets Bartniczka, którzy z 12 punktami na koncie wygrali rywalizację w Grupie D. Zespół z województwa kujawsko-pomorskiego miał co prawda drobne, przejściowe problemy, ale wyszedł z nich obronną ręką i w efekcie bardzo pewnie awansował do dalszych gier. Taki sam dorobek na koniec fazy grupowej miała największa pozytywna niespodzianka, losowany z ostatniego koszyka Drink Team Brzeziny. Zawodnicy w granatowych trykotach pokazali się jednak ze świetnej strony, wygrywając cztery mecze i przegrywając jedynie z „Szerszeniami”. Jest to tym większy sukces, że pozostawili w pokonanym polu m.in. Ankier Niedrzwica, który z 9 „oczkami” zajął trzecią lokatę, awans przegrywając w pojedynku z zespołem z Bartniczki (0:1). Czwartą pozycję zajęli ostatecznie Spark Welding & Aldach (7 pkt), a piątą – Gramy Czasami Warszawa. Szczególnie druga z wymienionych ekip pozostawiła po sobie pozytywne wrażenie, a do awansu zabrakło jej nieco skuteczności oraz szczęścia. Dość powiedzieć, że drużyna Krzysztofa Sobolewskiego trzykrotnie przegrywali swoje starcia w rozmiarze 0:1. Ostatnia lokata przypadła w udziale Nel-Budowi Ełk, którego gracze nie zdobyli choćby jednego „oczka”.

Także rywalizacja w Grupie E była niesamowicie zacięta, choć i tu obyło się bez sensacji – z pierwszego miejsca do dalszych gier awansowali Gladiatorzy Eternis Warszawa. Zespół ten miał natomiast przejściowe problemy, dwukrotnie tracąc punkty i kończąc zmagania z dorobkiem 10 na 15 możliwych do zdobycia punktów. Tuż za ich plecami – z zaledwie punktem straty – zameldowali się zawodnicy Extra-Time Pro Koszalin. Zespół ten poniósł co prawda dwie porażki, ale trzy zwycięstwa – w tym to najcenniejsze, z Pryzmatem Zabrze – dały mu upragniony awans do 1/8 finału. To właśnie ekipa z Zabrza może czuć największy niedosyt – ona także zgromadziła 9 „oczek”, lecz porażka przeciwko koszalinianom pogrzebała ich szanse na występy w czołowej szesnastce. To właśnie te trzy zespoły zaciekle rywalizowały o dwa premiowane miejsca, choć trzeba przyznać, że pozostała trójka także pozostawiła po sobie pozytywne wrażenie. Dość powiedzieć, że Gladiatorzy Eternis tracili punkty w pojedynkach z dwoma ostatnimi ekipami w tabeli, przegrywając z piątym Pegazem Drobin (0:1), a także dzieląc się punktami z Adampolem Team Świdnik (1:1). Zespoły te zgromadziły odpowiednio 6 oraz 4 pkt, a wyprzedziła je jeszcze – również z sześciopunktowym dorobkiem – Iskra Bęben Koluszki.

W Grupie F bezapelacyjnie najlepsi, choć nie bezbłędni, okazali się zawodnicy AC Bogucic Katowice. Zespół ze Śląska zgromadził na swoim koncie 10 punktów, co dało mu pewny awans z pierwszego miejsca. Walka o drugą lokatę była natomiast niesamowicie ekscytująca, o czym najlepiej świadczy fakt, że różnica pomiędzy drugą Radą Dzielnicy U-Ł Gdańsk a szóstym Kartelem Rivendell Mielno wyniosła zaledwie dwa punkty – pierwsza wymienionych ekip uzbierała sześć „oczek”, druga natomiast cztery. Była to zresztą „grupa remisami stojąca” – aż dziesięć spotkań zakończyło się podziałem punktów! Bezkonkurencyjni w tej kwestii okazali się jednak zawodnicy ZTR-u Konin, mogący pochwalić się bilansem wynoszącym zero zwycięstw, pięć remisów i zero porażek. Takie rezultaty dały im niestety jedynie czwartą lokatę. Trzecie było – pozostając o malutki kroczek od awansu – Wybrzeże Klatki Schodowej Brzeziny. Zespół ten uzbierał tyle samo punktów co druga Rada Dzielnicy U-Ł Gdańsk, ale porażka 0:2 w bezpośrednim meczu sprawiła, że to rywal mógł cieszyć się z awansu. Na piątej pozycji zmagania zakończyli zawodnicy FDK Poznań, a na szóstej – jak już wspomnieliśmy – zespół z Mielna. Jedni i drudzy mieli w dorobku po cztery remisy oraz po jednej porażce, ale minimalnie gorszy bilans bramkowy sprawił, że to druga z wymienionych drużyn skończyła rozgrywki na niższej pozycji.

Grupa G była już nieco „szczuplejsza”, rywalizowało w niej bowiem jedynie pięć zespołów. Bezkonkurencyjni okazali się w tym przypadku przedstawiciele Galportu Świecie, gromadząc w 4 meczach 10 punktów i bezapelacyjnie zajmując pierwszą lokatę. Zespół ten zmagania rozpoczął co prawda od remisu, potem nie miał już jednak sobie równych, odprawiając z kwitkiem kolejnych przeciwników. Awans do najlepszej szesnastki z drugiego miejsca wywalczyli ostatecznie FC Under Forest Tychy (7 punktów), wyprzedzając DTZ Mińsk Mazowiecki (6 punktów) oraz Falcons Chorzów (5 pkt). Ekipa z Tychów drugą pozycję w dużej mierze wywalczyła sobie w bezpośrednich starciach, notując w nich łącznie 4 „oczka”. Dla porównania, DTZ wywalczył w nich 3 pkt, a ekipa z Chorzowa – 1. Ostatnia z wymienionych drużyn stanowi dla nas zresztą pewnego rodzaju rozczarowanie. Przed dwoma tygodniami – na turnieju eliminacyjnym – pokazała się ze znakomitej strony i wydawało nam się, że i na MP może mocno namieszać. Rzeczywistość okazała się jednak inna i Ślązacy już po fazie grupowej musieli wracać do domu. Stawkę uzupełniły w tym przypadku ESV Żubry Lublin, które niestety okazały się zdecydowanie najsłabsze spośród całej stawki, przegrywając wszystkie cztery spotkania.

Także i w Grupie H byliśmy świadkami niezwykle zaciętej i wyrównanej walki. Zwycięsko wyszli z niej gracze Firmy ZK Grzybowice Zabrze, którzy z 9 punktami na koncie zajęli finalnie pierwszą pozycję. Warto natomiast zauważyć, że obrońcy tytułu przed swoim ostatnim meczem byli już pewni tej lokaty, wobec czego – zapewne nieco się oszczędzając – ulegli w nim OKS-owi Kolejorz Ełk 0:2. To właśnie drużyna z województwa warmińsko-mazurskiego jako druga wywalczyła ostatecznie awans do dalszych gier, kończąc grupowe zmagania z 7-punktowym dorobkiem. Takim samym mógł pochwalić się Sztorm Koszalin, który okazał się o… dwie bramki gorszy. W bezpośrednim meczu pomiędzy tymi drużynami padł bowiem remis (1:1), lepszą skutecznością w pozostałych starciach wykazał się natomiast Kolejorz. W grze o awans bardzo długo pozostawał także Team Ivulin Rabona Warszawa, który ostatecznie skończył z 6 „oczkami” na koncie i musiał zadowolić się przedostatnią, czwartą lokatą. Stołeczni szansę na grę w dalszej fazie turnieju zaprzepaścili w ostatniej kolejce, przegrywając 0:2 ze Sztormem Koszalin. W grupie tej rywalizowało także Zamkowo Lublin, ale gracze tej ekipy nie potrafili niestety włączyć się do walki o pierwsze dwa miejsca – przegrali każde z czterech spotkań i bez zdobycia choćby punktu zamknęli tabelę.

1/8 finału:

Rywalizację w najlepszej szesnastce rozpoczęliśmy od pojedynku pomiędzy Lekko Spoconymi Bytom a Kick Sportem Sulejówek. Zdecydowanie lepiej w to spotkanie weszli nominalni goście – świetna indywidualna akcja, strzał „pod ladę” i mieliśmy 0:1. Zespół ze Śląska bynajmniej nie miał zamiaru odpuszczać i jeszcze przed upływem piątej minuty – po znakomitej kontrze – doprowadził do wyrównania. Co więcej, gospodarze poszli „za ciosem” i w 11’ minucie to oni znaleźli się na prowadzeniu, pakując piłkę do siatki po zamieszaniu w polu karnym rywala. Nie cieszyli się nim jednak długo, bowiem już kilkadziesiąt sekund później ponownie mieliśmy remis. Tym razem znakomicie w polu karnym odnalazł się napastnik Kick Sportu, który sytuacyjnym uderzeniem dał swojej ekipie wyrównanie. Ostatnie słowo należało natomiast do Lekko Spoconych, którzy awans zapewnili sobie w 16 minucie – strzelili wówczas gola na 3:2, a prowadzenia nie oddali aż do końcowego gwizdka.

Fantastycznie zapowiadał nam się pojedynek dwóch drużyn ze stolicy, w którym FC Otamany mierzyły się z KS-em In-Plus NieBrowarkiem. Pierwsza z wymienionych ekip ze znakomitej strony pokazała się w fazie grupowej, druga to natomiast w pełni zasłużony zwycięzca turnieju eliminacyjnego. Z dużej chmury mały deszcz? Niekoniecznie. Spotkanie to było toczone w bardzo dobrym tempie, ale obie ekipy grały dość zachowawczo, przede wszystkim nie chcąc stracić gola. Wydawało się natomiast, że gol strzelony już w 3 minucie przez In-Plusa rozrusza to spotkanie. Właśnie wtedy napastnik „Niebieskich” znakomicie obrócił się z rywalem na plecach, po czym mocnym uderzeniem w długi róg bramki dał swojej drużynie prowadzenie. Trudno natomiast powiedzieć, żeby obraz gry uległ diametralnej zmianie. FCO próbowali gry z wysoko ustawionym bramkarzem, ale nie przynosiło to pożądanych efektów – jeśli już udawało im się dojść do sytuacji bramkowej, na posterunku był świetnie dysponowany między słupkami Bartosz Gwóźdź. Zespół ten bardzo mądrze się natomiast bronił, dowożąc skromne prowadzenie do samego końca.

Mnóstwo emocji – nie tylko tych pozytywnych – mieliśmy podczas pojedynku eXc Mobile Ochoty z Drink Teamem Brzeziny. Zgodnie z przewidywaniami, zdecydowanie więcej z gry miał pierwszy z wymienionych zespołów. Dwukrotni mistrzowie Polski SL6 regularnie uskuteczniali grę z wysoko grającym golkiperem, tworząc w ten sposób przewagę liczebną i – co za tym idzie – sytuacje bramkowe. W miarę upływu czasu remis zaczynał im jednak coraz bardziej ciążyć, a obu zespołom udzieliły się negatywne emocje. W samej końcówce doszło do ostrej scysji, wskutek której dwóch graczy Ochoty oraz jeden Drink Teamu wylądowali poza boiskiem. Grający w przewadze brzezinianie stworzyli sobie jeszcze dwie dogodne okazje, ale nie udało im się trafić do siatki, wobec czego o awansie miały zadecydować rzuty karne. W tych lepiej poradzili sobie stołeczni – trzykrotnie pewnie trafiali do siatki, a pomyłka jednego z rywali (strzał w słupek) w drugiej serii oznaczał, że to eXc Mobile Ochota zameldowała się w ćwierćfinale.

Pierwszą turę zmagań w 1/8 finału kończyliśmy starciem pomiędzy Athletikiem Hornets Bartniczka, a Emerytami Konin. Początek meczu był wyrównany, a obie drużyny miały swoje okazje do otworzenia rezultatu. Na pierwszego gola musieliśmy jednak czekać aż do 10. minuty gry – wślizg w polu karnym wykonał jeden z zawodników gospodarzy, a sędziowie nie mieli wyboru i podyktowali rzut karny. Ten pewnie zamienił na gola gracz z Bartniczki, dając swojej ekipie prowadzenie. Emeryci rzucili się do odrabiania strat i trzeba przyznać, że stworzyli sobie sytuacje na doprowadzenie do wyrównania. „Szerszenie” broniły się jednak dzielnie, a w ostatniej minucie meczu po raz drugi „wbiły żądło”, po szybkiej kontrze podwyższając na 2:0. Kilka sekund później wybrzmiał ostatni gwizdek i to brązowi medaliści niedawnego Pucharu Polski mogli świętować awans do ćwierćfinału.

W starciu Gladiatorów Eternis Warszawa i Rady Dzielnicy U-Ł Gdańsk faworytem zdawali się być zwycięzcy ubiegłotygodniowego Pucharu Polski i boiskowe wydarzenia jedynie to potwierdziły. Zawodnicy ze stolicy od samego początku narzucili rywalom swój styl gry, a już po nieco ponad dwóch minutach mogli cieszyć się z prowadzenia, uzyskanego po koronkowej akcji. Co więcej, po niespełna 120 sekundach i znakomitej współpracy napastników podwyższyli oni na 2:0. Gdańszczanie nie mieli natomiast zamiaru odpuszczać i już chwilę później zdobyli bramkę kontaktową. Ich zawodnik popisał się wówczas nieprawdopodobnym strzałem, z zerowego kąta lokując futbolówkę w samym okienku bramki Gladiatorów. Ci nie wyglądali z kolei na zaniepokojonych takim obrotem spraw – w kolejnych fazach meczu konsekwentnie grali swoje. Rada Dzielnicy U-Ł z każdą minutą opadała z kolei z sił, co warszawianie konsekwentnie wykorzystywali. Finalnie skończyło się aż na sześciu strzelonych golach i pewnym, efektownym awansie do najlepszej ósemki.

Zdecydowanie więcej emocji mieliśmy podczas rozgrywanego w tym samym czasie meczu pomiędzy AC Bogucicami Katowice oraz Extra-Timem Pro Koszalin. Żadna z drużyn nie miała bowiem zamiaru kalkulować, dzięki czemu oglądaliśmy naprawdę żywe zawody. Co więcej, już po niespełna 180 sekundach obejrzeliśmy pierwszego gola. Na prowadzenie wyszli wówczas katowiczanie, choć stało się to po samobójczym uderzeniu jednego z rywali. Koszalinianie nie mieli zamiaru się poddawać i już w 6 minucie mieliśmy ponownie remis. Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że… po raz kolejny obejrzeliśmy trafienie samobójcze – tym razem w wykonaniu defensora z Bogucic. Na „normalne” gole musieliśmy czekać aż do samej końcówki. Najpierw – na 40 sekund przed końcem – błąd w rozegraniu golkipera nominalnych gospodarzy wykorzystali napastnicy Extra-Time’u Pro, wychodząc na prowadzenie i znajdując się wówczas niezwykle blisko 1/4 finału. Jeśli ktoś myślał, że jest to koniec emocji – grubo, bardzo grubo się pomylił. W ostatniej akcji meczu w polu karnym koszalinian doszło do faulu, za który arbitrzy zdecydowali się podyktować rzut karny. Katowiczanie doprowadzili „z wapna” do remisu, a za chwilę stanęli przed szansą wywalczenia awansu w serii rzutów karnych. Z szansy tej skorzystali, choć trzeba przyznać, że i w tym przypadku obie ekipy zaprezentowały się fenomenalnie. Przez pięć serii ani jeden zawodnik nie chybił celu, a dopiero pomyłka szóstego zawodnika w szeregach Extra-Time’u Pro Koszalin sprawiła, że finalnie cieszyć mogli się Ślązacy.

Świadkami dość zamkniętego starcia byliśmy na sektorze C, gdzie Galport Świecie mierzył się z OKS-em Kolejorz Ełk. Jedni i drudzy przede wszystkim nie chcieli stracić w tym meczu gola, wobec czego sytuacji podbramkowych nie było zbyt wiele. A jeśli już jakieś się trafiły, ze znakomitej strony pokazywali się obaj golkiperzy. Pierwszego – i jak się okazało, jedynego – gola zobaczyliśmy w 16. minucie. Właśnie wtedy ekipa ze Świecia przeprowadziła koronkową akcję, po której ich napastnikowi nie pozostało nic innego, jak tylko z najbliższej odległości skierować futbolówkę do pustej już bramki. Tak też uczynił, dając swojej ekipie prowadzenie. Końcówka to rozpaczliwe próby gości, którzy próbowali doprowadzić do wyrównania i serii rzutów karnych. Próby, z których żadna nie powiodła się sukcesem, wobec czego to zespół ze Świecia wyszarpał – i jest to określenie jak najbardziej adekwatne – awans do najlepszej ósemki w Polsce.

W ostatnim meczu tej fazy turnieju obrońcy tytułu – Firma ZK Grzybowice Zabrze – mierzyli się z FC Under Forest Tychy. Trzeba przyznać, że pierwszy z wymienionych zespołów nie potrzebował zbyt wiele czasu na wypracowanie sobie komfortowej przewagi – już w piątej minucie i mocnym strzale z dystansu objęli prowadzenie, kilkadziesiąt sekund później po błędzie defensywy rywala podwyższyli natomiast na 2:0. Kolejna faza spotkania to odpowiedzialna gra zabrzan w defensywie – nie pozwalali oni przeciwnikowi na zbyt wiele, samemu groźnie odpowiadając. Jeden z takich wypadów dał im w 12 minucie trzeciego gola, który w zasadzie rozstrzygał już losy tej rywalizacji. Tak też w istocie się stało, choć tyszanom musimy oddać, że do samego końca uparcie walczyli choćby o honorowe trafienie. Sztuka ta udała im się na niespełna minutę przed końcem, gdy po samobójczym golu jednego z przeciwników zmniejszyli rozmiary porażki na 1:3. Na więcej nie było już ich jednak stać i to Firma ZK zameldowała się w kolejnej fazie.

Ćwierćfinały:

Musimy przyznać, że na ćwierćfinałowy pojedynek pomiędzy Lekko Spoconymi Bytom, a eXc Mobile Ochotą ostrzyliśmy sobie zęby. Niestety, jak się okazało, był to dość jednostronny mecz. Zespół ze Śląska wyglądał na wyraźnie zmęczony dotychczasowymi starciami, wobec czego nie był w stanie nawiązać z wicemistrzami Polski wyrównanej rywalizacji. Ekipa Kamila Jurgi bardzo mądrze neutralizowała natomiast atuty przeciwnika, będąc jednocześnie bardzo konkretną w ofensywie. Ubiegłoroczni srebrni medaliści na prowadzenie wyszli już w trzeciej minucie, strzałem w długi róg finalizując bardzo składną akcję. Na kolejnych etapach meczu wciąż to oni byli aktywniejsi, tworząc sobie sporo sytuacji i – niedługo po upływie pierwszej części gry – podwyższając na 2:0. Bytomianie nie mieli już wówczas nic do stracenia i zdecydowali się wycofać bramkarza, ale na nic się to zdało. Przeciwnie, na nieco ponad cztery minuty przed końcem Ochota strzeliła trzeciego gola, rozstrzygając tym samym losy spotkania. Do końcowego gwizdka już nic godnego uwagi się nie wydarzyło i to zespół ze stolicy zameldował się w fazie medalowej.

Zaskakująco jednostronny przebieg miał mecz KS-u In-Plus NieBrowarka Warszawa z Athletikiem Hornets Batniczka. Początek spotkania w istocie był wyrównany, ale gdy w siódmej minucie napastnik gości po znakomitej indywidualnej akcji umieścił piłkę w siatce, z graczy w niebieskich trykotach ewidentnie uszło powietrze. Wciąż starali się co prawda atakować, ale nie widać było w nich takiej wiary, jak przy wyniku remisowym. Fakt ten skrzętnie wykorzystały „Szerszenie”, którzy niedługo po upływie połowy meczu podwoili swój dorobek. NieBrowarek zdecydował się wtedy na grę z lotnym bramkarzem, ale przyniosło to efekt odwrotny od zamierzonego. Ekipa z Bartniczki znakomicie się bowiem broniła, wykorzystując przy tym fakt, że w bramce „Niebieskich” nie było już nominalnego bramkarza i jeszcze czterokrotnie lokując futbolówkę w ich bramce. Ostatecznie skończyło się zatem na efektownym, sześciobramkowym triumfie i Athletic Hornets drugi tydzień z rzędu mogli rywalizować o medale.

Bez wątpienia największą sensację tej fazy rozgrywek było odpadnięcie zdobywcy Pucharu Polski i chyba głównego faworyta do mistrzostwa Polski – Gladiatorów Eternis Warszawa. Zespół ze stolicy, w ćwierćfinale mierzył się z Galportem Świecie i miał wszystko, by wyjść z tego pojedynku zwycięsko. Ekipa Michała Dryńskiego od samego początku była tutaj bardziej aktywna, a w dziewiątej minucie dopięła swego, obejmując prowadzenie po strzale w długi róg z narożnika pola karnego. Co więcej, w kolejnych minutach mieli oni okazję – po raz drugi w tym meczu – grać w przewadze liczebnej. Nie wykorzystali jej jednak, marnując kilka dogodnych okazji. „Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić” – brzmi stare piłkarskie porzekadło i dokładnie tak było w tym przypadku. Galport w żadnym wypadku nie miał bowiem zamiaru odpuszczać – zespół ze Świecia zaczął grać z lotnym bramkarzem i przyniosło to skutki w samej końcówce. Do remisu nominalni goście doprowadzili w osiemnastej minucie, gdy po wstrzeleniu piłki w pole karne do własnej siatki trafił jeden z rywali. Gracze w niebieskich koszulkach postanowili pójść „za ciosem” i jeszcze przed upływem regulaminowych 20 minut objęli prowadzenie – świetnie rozegrali rzut wolny, a jeden z ich zawodników płaskim uderzeniem trafił na 2:1. Potem pozostało im już „jedynie” przetrwać kilkadziesiąt sekund i upragniony awans do półfinału stał się faktem!

Ostatnim półfinalistą została Firma ZK Grzybowice Zabrze, pokonując w „derbach Śląska” AC Bogucice Katowice 3:1. Musimy natomiast przyznać, że poziom tego meczu był naprawdę bardzo wysoki, a katowiczanie postawili faworyzowanemu rywalowi piekielnie trudne warunki. Jako pierwsza na prowadzenie wyszła drużyna prowadzona przez Piotra Łabusia, po ładnej dwójkowej akcji trafiła w dziesiątej minucie na 1:0. Pozytywnym wynikiem cieszyli się jednak bardzo krótko – już w dwunastej minucie uderzenie zawodnika w zielonej koszulce ręką zatrzymał w polu karnym zabrzanin. Decyzja arbitrów mogła być tylko jedna – rzut karny! Napastnik nominalnych gospodarzy ponownie wytrzymał tę próbę nerwów i ponownie mieliśmy remis. Decydujące słowo należało natomiast do obrońców tytułu – to oni, tuż przed upływem kwadransa, ponownie znaleźli się bliżej półfinału. Kwestia ta została rozstrzygnięta w ostatniej akcji meczu – AC Bogucice rzuciły wszystkie siły do przodu, nadziewając się na kontrę. Ekipa w białych koszulkach podwyższyła więc na 3:1 i już po chwili mogła cieszyć się z awansu!

Półfinały:

Galport Świecie pogromcą faworytów! Ekipa w niebieskich trykotach w ćwierćfinale wyeliminowała Gladiatorów Eternis Warszawa, w półfinale okazała się natomiast lepsza od innej drużyny ze stolicy – eXc Mobile Ochoty. Inicjatywę w tym starciu od początku posiadali warszawianie, ale już w trzeciej minucie nadziali się na szybki atak rywali – długa piłka za linię obrony zaskoczyła defensywę, za napastnik Galportu pewnym strzałem trafił do siatki. Po tym golu obraz gry się nie zmienił, natomiast inicjatywę wciąż posiadał zespół Kamila Jurgi, który nie potrafił jednak przekuć tego w konkrety. Świecianie potrafili z kolei „cierpieć” na murawie, mądrze się broniąc i szukając swoich szans w kontratakach. Jeden z nich przyniósł im drugiego gola – w czternastej minucie wykorzystali oni błąd golkipera Ochoty i płaskim strzałem, z ostrego kąta, w krótki róg, trafili na 2:0. Srebrni medaliści ubiegłorocznej edycji zdecydowali się wówczas na grę z lotnym bramkarzem, lecz wymierny efekt przyniosło to dopiero na niespełna trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem. Ostatni fragment tego meczu to rozpaczliwe ataki stołecznych, które w komplecie kończyły się jednak fiaskiem. To oznaczało jedno – Galport Świecie sensacyjnie zameldował się w finale!

Ich rywalem została Firma ZK Grzybowice Zabrze, która w starciu półfinałowym po niezwykle zaciętym meczu pokonała 1:0 Athletic Hornets Bartniczka. Drużynie z Superligi6 Brodnica musimy oddać, że absolutnie nie przestraszyli się utytułowanego rywala i bardzo wysoko zawiesili mu poprzeczkę. Oglądaliśmy bardzo wyrównane spotkanie, w trakcie którego jedni i drudzy mieli swoje szanse na zdobycie bramek. Bramkarze obu drużyn także znajdowali się natomiast w świetnej dyspozycji, wychodząc z opresji obronną ręką. Do czasu – w trzynastej minucie świetną indywidualną akcję przeprowadził jeden z zabrzan. Na małej przestrzeni „skręcił” on rywala, po czym piekielnie mocnym strzałem w krótki róg dał swojemu zespołowi prowadzenie. „Szerszenie” miały jednak jeszcze blisko osiem minut na odrobienie strat. W kolejnej fazie spotkania to oni starali się dyktować tempo, w końcówce wprowadzając nawet do gry lotnego bramkarza. Zespół Piotra Łabusia bronił się natomiast mądrze i – momentami – szczęśliwie, dowożąc minimalne prowadzenie do ostatniego gwizdka arbitrów. To oznaczało, że drugi rok z rzędu mogliśmy oglądać ich w pojedynku o najcenniejsze trofeum w krajowym minifutbolu!

Mecz o trzecie miejsce:

W „małym finale” byliśmy świadkami rewanżu za starcie sprzed tygodnia, gdzie w identycznej fazie rozgrywek zmierzyły ię Athletic Hornets z eXc Mobile Ochotą. Obie ekipy przystąpiły do tego starcia podrażnione i mocno rozczarowane półfinałowymi porażkami, niemniej jednak postanowiły dać z siebie wszystko – w końcu tytuł trzeciej najlepszej drużyny w Polsce także ma swoją wymowę. Długo natomiast nic konkretnego z tego nie wynikało – pod jedną i drugą bramką byliśmy świadkami okazji strzeleckich, ale żaden z zespołów nie był w stanie „napocząć” rywala. Impas przerwał dopiero w siedemnastej minucie Filip Szewczyk, który po świetnie rozegranym stałym fragmencie gry, płaskim strzałem dal prowadzenie warszawianom. Drużynie z Bartniczki pozostawało więc mało czasu na odrobienie strat, choć musimy przyznać, że podeszli do tego zadania z dużym entuzjazmem. Niestety (z ich perspektywy), trafili na bardzo doświadczonego przeciwnika, który skutecznie neutralizował ich zapędy, dowożąc minimalne prowadzenie do końcowego gwizdka. To oznaczało, że dwukrotni Mistrzowie Polski wyrównali rachunki za „finał pocieszenia” sprzed tygodnia, gdy ulegli ekipie z Bartniczki po serii rzutów karnych.

Finał:

W wielkim finale – jak już doskonale zdążyliście się zorientować – zmierzyły się ze sobą Galport Świecie oraz Firma ZK Grzybowice Zabrze. Nominalni gospodarze chcieli podtrzymać łatkę „pogromcy faworytów” i po odprawieniu z kwitkiem Gladiatorów Eternis oraz eXc Mobile Ochoty, tym razem pokonać hegemona z Zabrza. Goście z kolei celowali w obronę tytułu. Pierwsza część meczu była wyrównana, z czasem jednak coraz mocniej do głosu zaczęli dochodzić aktualni Mistrzowie Polski. Zespół ze Śląska najwyraźniej zachował nieco więcej sił, co znalazło swoje potwierdzenie w dziewiątej minucie, gdy świetną indywidualną akcję na premierowego gola w tych zawodach zamienił Artur Koschny. Taki wynik utrzymywał się przez kilka minut, po czym Galport zdecydował się na wycofanie bramkarza. Ta decyzja okazała się brzemienna w skutkach – w piętnastej minucie odbiór na własnej połowie strzałem do pustej bramki wykończył Miłosz Ćwielong, a chwilę później ten sam gracz, w identycznych okolicznościach, podwyższył na 3:0. Krótko potem swój moment w tym meczu mieli także świecianie, zdobywając swoją bramkę po ładnym uderzeniu w długi róg Macieja Bakuniaka. Ostatnie słowo należało jednak do zabrzan – w osiemnastej minucie na 4:1 podwyższył Andrzej Winiarski, pieczętując drugie z rzędu Mistrzostwo Polski dla swojej drużyny! Niedługo potem mogliśmy śmiało zakrzyknąć – Firma ZK Grzybowice Zabrze Mistrzem Polski 2024 SuperLigi6! Ekipa z Zabrza – podobnie jak ich finałowy rywal – otrzymała ponadto przepustkę na EMF Champions League – najbardziej prestiżowy turniej klubowy w europejskim minifutbolu, który już we wrześniu odbędzie się w Warszawie.

Na koniec chcielibyśmy gorąco podziękować każdemu, kto dołożył cegiełkę do niewątpliwego sukcesu, którym okazał się niedzielny turniej. Mamy tu na myśli przede wszystkim zawodników, ale także kibiców, obsługę eventu, naszego niezawodnego spikera Cezarego Olbrychta, Grzegorza „Gabora” Jędrzejewskiego, a także wszystkich partnerów: firmę Bostik, Browar Błonie i Samorząd Województwa Mazowieckiego. Jeszcze raz gratulacje dla każdej z drużyn, a największe rzecz jasna dla medalistów: Firmy ZK Grzybowice Zabrze, Galportu Świecie oraz eXc Mobile Ochoty. Serdeczne gratulacje składamy również na ręce zawodników, którzy otrzymali wyróżnienia indywidualne: Artura Koshnego (Firma ZK Grzybowice Zabrze – król strzelców i MVP Turnieju) oraz Arkadiusza Żerdzińskiego (Firma ZK Grzybowice Zabrze – najlepszy bramkarz).

Do zobaczenia za rok, a także na kolejnych organizowanych przez nas turniejach ogólnopolskich!

Gdzie gramy