SuperLiga6 - portal główny
tel. +48 661 536 685 |

Gladiatorzy Eternis Warszawa obronili Bostik Puchar Polski!

Gladiatorzy Eternis Warszawa obronili Bostik Puchar Polski!

Nic dwa razy się nie zdarza? Bzdura! Gladiatorzy Eternis postanowili zadać temu kłam podczas Pucharu Polski i obronili wywalczone przed rokiem trofeum. To oznacza, że ponownie będą reprezentować nasz kraj na turnieju EMF Eurocup, który w tym roku po raz kolejny będzie miał miejsce w Bułgarii. Stołeczny zespół pozostawił w pokonanym polu 42 inne ekipy, choć przynajmniej kilkukrotnie był bliski odpadnięcia z rywalizacji. Ostatecznie Michał Dryński i jego koledzy dopięli jednak swego, pokonując w wielkim finale największą rewelację całych zawodów – Doko Brodnica. Brązowe krążki zawisły natomiast na szyjach graczy Athletiku Hornets Bartniczka – innej bardzo pozytywnej niespodzianki – która w „małym finale” pokonała eXc Mobile Ochotę W-wa.

Tegoroczny Bostik Puchar Polski to było prawdziwe święto minifutbolu. Do Mińska Mazowieckiego, na obiekt miejscowego MOSiR zjechały czołowe drużyny z całego kraju. Dla zawodników i kibiców nie zabrakło strefy gastronomicznej, dmuchańców dla najmłodszych, czy konkursów z nagrodami od znanego z programu „TurboKozak” Grzegorza „Gabora” Jędrzejewskiego. Można było postrzelać do specjalnej płachty, czy sprawdzić się z samym bramkarzem z Canal +. Spikerem był niezawodny i jak zawsze błyskotliwy Cezary Olbrycht również znany z anteny Canal +. Najważniejszy był jednak akcent sportowy, ale poziom piłkarski również zdecydowanie nie zawiódł. Po emocjonującej rywalizacji, momentami, przy pogodzie płatającej figle, Puchar Polski ponownie wznieśli w górę Gladiatorzy Eternis Warszawa!

Faza Grupowa:

W Grupie A bezkonkurencyjny okazał się jeden z głównych faworytów całego turnieju – eXc Mobile Ochota W-wa. Dwukrotni mistrzowie Polski SL6 wygrali cztery z pięciu spotkań, jedyny raz potykając się w pojedynku ze Starą Gwardią Zamość. Z drugiego miejsca z dwunastoma „oczkami” wyszli z kolei zawodnicy Poltanku Białystok, którzy także wygrywali czterokrotnie, w bezpośrednim starciu okazali się natomiast gorsi od zespołu ze stolicy, ulegając 0:2. W grze o awans bardzo długo pozostawała także wspomniana powyżej drużyna z Zamościa, która swoje szanse pogrzebała jednak w bezpośrednich pojedynkach, remisując z Ochotą oraz minimalnie przegrywając z Poltankiem (0:1). Czwarte miejsce przypadło w udziale Lakoksom CF Piaseczno zespół ten wygrał dwa z pięciu meczów, do uzyskania przepustki do 1/8 finału było więc daleko. Ostatnie dwie lokaty zajęły z kolei 23. Baza Lotnictwa Taktycznego Mińsk Mazowiecki oraz Patrotrans Bielsko Biała. Druga z wymienionych drużyn nie zdobyła choćby jednego punktu, m.in. wysoko ulegając gospodarzom (1:6).

Sporego kalibru niespodzianki oglądaliśmy w Grupie B. Przed rozpoczęciem turnieju wydawało się, że w gronie faworytów do awansu do 1/8 finału będą m.in. Sempy Warszawa. Zespół ten finalnie zdobył jednak tylko punkt, zajmując ostatnią pozycję! Jeszcze większą sensacją były tylko cztery „oczka” zdobyte przez jeden z bardziej utytułowanych klubów w całej stawce – Ankier Niedrzwica. Ekipa ta była w stanie pokonać jedynie wspomniane Sempy (4:3), przez co musiała pożegnać się z marzeniami o medalach już na etapie fazy grupowej. W grze o awans przez jakiś czas liczyły się natomiast Fair Partner Warszawa (trzecie miejsce, 7 punktów) oraz Snow Kids Wyszków (czwarte miejsce, 7 punktów), które ostatecznie także musiały obejść się smakiem. Zdecydowanie najbardziej regularne były w tym przypadku Athletic Hornets Bartniczka (12 pkt), a także Revengers Poznań (11 pkt). Pierwsza z wymienionych drużyn zwyciężała czterokrotnie, ulegając jedynie rywalom z Wielkopolski (0:1). Poznaniacy – pomimo pokonania ekipy z Bartniczki – finiszowali na drugiej lokacie, w między czasie zanotowali bowiem wpadki w meczach z Ankierem (0:0) i Fair Partnerem (1:1).

Bardzo wyrównaną rywalizację oglądaliśmy w Grupie C, z której do dalszych gier awansowały finalnie Hotel Robert’s Port Mikołajki oraz Union Of Boys Warszawa. Szczególnie druga lokata drużyny ze stolicy jest sporego kalibru niespodzianką, przed rozpoczęciem turnieju Bartek Goździewski i spółka nie byli bowiem typowani w roli faworyta. Potrafili jednak wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, pokonując nawet murowanego faworyta z Mikołajek. Ostatecznie nie wystarczyło to jednak do wygrania grupy, o czym zadecydowała porażka z Teamem Ivulin Rabona Warszawa oraz remis z Pegazem Drobin. Wspomniane ekipy zajęły miejsca trzecie oraz czwarte, do końca licząc się w grze o przepustkę do 1/8 finału, gromadząc odpowiednio 9 pkt oraz 7 pkt. Na piątej lokacie – z 6 „oczkami” na koncie – finiszował kolejny przedstawiciel gospodarzy, DTZ Mińsk Mazowiecki. Zespół ten w każdym meczu toczył wyrównaną rywalizację z rywalami, ale w decydujących momentach czegoś im brakowało. Dwa zwycięstwa i trzy porażki nie stanowiły niestety bilansu, który uprawniałby ich do gry w dalszej fazie turnieju. Od reszty stawki zdecydowanie odstawali natomiast gracze RKN Konin. Ekipa z Wielkopolski przegrała wszystkie swoje mecze, strzelając zaledwie jednego gola i tracąc przy tym aż piętnaście.

W Grupie D najlepszy okazał się Galport Świecie. Zespół ten wygrał trzy swoje pierwsze mecze (w tym jeden bardzo efektownie – 11:0), już wówczas będąc pewnym awansu do dalszych gier. Remis w ostatnim starciu przeciwko Połczyn Brothers Warszawa (1:1) zagwarantował im natomiast wygranie grupy. To właśnie wspomniani PB finiszowali na drugiej lokacie, tracąc do ekipy występującej na co dzień w Bydgoskiej Lidze Piłki Nożnej dwa „oczka”. Wszystko za sprawą remisu w meczu z Rak Barber Suwałki (2:2). Podział punktów okazał się w tym przypadku brzemienny dla zespołu z Podlasia, który kilkadziesiąt minut później minimalnie uległ Galportowi (0:1), co w praktyce oznaczało dla niego koniec marzeń o awansie. Czwartą pozycję zajęło Zamkowo Lublin. Gracze tej drużyny spóźnili się na nasze zawody i w dwóch pierwszych spotkaniach musieli się pogodzić z walkowerami.  Jedyną zdobycz zainkasowali przeciwko Teamowi Grospol Brzeziny, zwyciężając 3:2. Zespół z Brzezin z zerowym dorobkiem punktowym zamknął tabelę tej grupy.

Grupa E stała pod znakiem dominacji Red Stars Grodzisk Mazowiecki oraz Gladiatorów Eternis Warszawa. To właśnie zespoły z Mazowsza zajęły dwie premiowane awansem lokaty, kończąc zmagania grupowe z dorobkiem odpowiednio 10 i 9 punktów. Przed bezpośrednim meczem, kończącym zmagania w tej fazie, na prowadzeniu znajdowali się obrońcy tytułu, ale porażka 1:3 przeciwko grodziszczanom sprawiła, że finalnie to „Czerwone Gwiazdy” zajęły pierwszą lokatę. Smakiem musiał obejść się FC Jaśkowice Orzesze – gracze tego zespołu jako jedyni odebrali punkty zwycięzcom grupy – remisując 2:2 – w starciu decydującym w praktyce o awansie ulegli jednak Gladiatorom 0:2, żegnając się z marzeniami o zawojowaniu Pucharu Polski. Czwarta pozycja przypadła w udziale Synom Gehenny Poznań, którzy dość wyraźnie przegrywali swoje mecze z czołową trójką, a jednocześnie potrafili nieznacznie ograć RKS Rogów (2:1). Ekipa z Rogowa, występująca na co dzień w Konińskiej Lidze Szóstek fazę grupową zakończyła na ostatnim miejscu, przegrywając komplet czterech spotkań.

Świadkami niemałej niespodzianki byliśmy w Grupie F, gdzie już na tym etapie z rywalizacją pożegnał się Zakład Pogrzebowy Tanatos Warszawa. Srebrni medaliści ubiegłorocznego Memoriału im. Przemka Sawickiego byli rozpatrywani w gronie kandydatów nawet do końcowego triumfu, tymczasem zaledwie 5-punktowy dorobek sprawił, że zajęli dopiero trzecie miejsce w stawce. Lepsze okazały się PW Hale Ełk i Doko Brodnica, które solidarnie zgromadziły po 9 „oczek”. W bezpośrednim pojedynku nieznacznie lepsza okazała się drużyna z warmińsko-mazurskiego, która dzięki temu awansowała do dalszych gier z pierwszej pozycji. W walce o awans nie liczyli się natomiast Dusiciele Football Tychy oraz Mario Service Club Dąbrowa Górnicza. Jedni i drudzy pokazali się przy tym z całkiem dobrej strony, potrafiąc urwać punkty faworyzowanemu Zakładowi Pogrzebowemu Tanatos, jednocześnie dzieląc się punktami w bezpośrednim starciu. Finalnie czwarte miejsce zajęli tyszanie, którzy na koniec fazy grupowej legitymowali się lepszą różnicą bramek (-2, przy -6 rywala).

Bardzo ciekawie przebiegała rywalizacja w Grupie G, gdzie zdecydowanie najlepszy okazał się Budmax Przodkowo. Drużyna ta odniosła trzy zwycięstwa i raz zremisowała, dzięki czemu bez większych wątpliwości zajęła pierwszą lokatę. O drugie miejsce premiowane awansem toczyła się natomiast zażarta walka, w której udział brały In-Plus Pojemna Halina Warszawa, Nadwiśle Warszawa i PULS Lublin. Ostatecznie zwycięsko wyszła z niej pierwsza z wymienionych ekip, która z 7 punktami na koncie znalazła się w 1/8 finału. Kluczowy okazał się mecz kończący zmagania, przeciwko ekipie z Przodkowa, który historyczni, pierwsi triumfatorzy Pucharu Polski zremisowali bezbramkowo. To sprawiło, że finalnie znaleźli się o punkt przed dwójką rywali. Trzecia pozycja przypadła w udziale Nadwiślu, którego gracze szansę na awans zaprzepaścili w bezpośrednich pojedynkach (1:2 z Budmaxem i 0:2 przeciwko Pojemnej Halinie), czwarta natomiast zespołowi z lubelskiego. Stawkę z zerowym dorobkiem punktowym uzupełniła Rojca Radzionków, która nie potrafiła niestety nawiązać wyrównanej rywalizacji z tak mocnymi konkurentami.

Bez wątpienia do największej sensacji trzeba uznać rozstrzygnięcia w Grupie H. To właśnie tutaj rywalizował bowiem obecny mistrz Polski SL6, Firma ZK Grzybowice Zabrze. Rywalizował, ponieważ jeden z głównych kandydatów do złota swoją przygodę z Pucharem Polski zakończył już na etapie fazy grupowej! Trzeba natomiast przyznać, że gracze ze Śląska mieli naprawdę bardzo mocną konkurencję. Nie zmienia to jednak faktu, że bilans dwóch zwycięstw i dwóch porażek, a także dopiero trzecie miejsce w grupie należy uznać za ogromne rozczarowanie. Zabrzanie swoje szanse na awans pogrzebali w derbach Zabrza z Pryzmatem (0:1), a także w starciu z KS-em Browarek (0:1). To właśnie te dwie ekipy, które solidarnie zgromadziły po 9 punktów, zajęły dwie pierwsze lokaty. Na szczycie tabeli finiszował Browarek, którego gracze zebrali drugi „zabrzański skalp”, wygrywając z Pryzmatem 1:0. Bardzo dzielnie walczyli również zawodnicy E-Link Futsal Koszalin, którzy zakończyli zmagania na czwartej lokacie, mając jednak w dorobku 6 punktów i zostawiając po sobie bardzo dobre wrażenie. Ich wygrana na inaugurację z KS-em Browarek była zresztą znakomitym potwierdzeniem ich dużej jakości. Tym razem do awansu nieco zabrakło, niemniej jednak zespół ten pokazał się z dobrej strony. Niestety, tego samego nie możemy napisać o CKU Football Konin. Drużyna z Wielkopolski znacznie odstawała od reszty konkurentów, bezapelacyjnie zajmując ostatnią lokatę w tabeli.

1/8 finału:

 Jako pierwsi awans do ćwierćfinału zapewnili sobie zawodnicy eXc Mobile Ochoty Warszawa, pokonując 2:1 Revengers Poznań. Drużyna ze stolicy od początku miała w tym meczu przewagę, grając z wysoko wysuniętym bramkarzem. Rywale długo mądrze się bronili, ale wobec pięknego uderzenia Krystiana Nowakowskiego byli już bezradni – futbolówka wylądowała w samym okienku ich bramki. Co więcej, na 3 minuty przed końcem po jednej z kontr stołeczni podwyższyli rezultat, będąc już bardzo blisko wygranej. Ekipa z Wielkopolski nie miała jednak zamiaru się poddawać i zaledwie kilkadziesiąt sekund później – po bardzo składnej akcji – zdobyła bramkę kontaktową. Na więcej zabrakło jej już czasu i to Kamil Jurga wraz z kolegami mogli cieszyć się z awansu do najlepszej ósemki.

Wysoki poziom rywalizacji oglądaliśmy w pojedynku pomiędzy Athletikiem Hornet’s Bartniczka a Poltankiem Białystok. Nominalni gospodarze wyszli na prowadzenie w siódmej minucie, gdy ich napastnik znakomicie odwrócił się z rywalem na plecach, po czym huknął nie do obrony. Zespół z Bartniczki najwyraźniej nie miał zamiaru na tym poprzestawać, ledwie 120 sekund później podwyższył bowiem rezultat – tym razem dokładając trafienie po zabójczej kontrze. Mało? W jedenastej minucie mieliśmy już 3:0, a zespół z województwa kujawsko-pomorskiego wykorzystał wówczas kolejną kontrę. Dodajmy do tego, że wynik spokojnie mógł być wyższy, kilkukrotnie znakomicie między słupkami spisał się jednak golkiper białostoczan. Za jego przykładem nie poszedł vis-a-vis, który… sprezentował gola Poltankowi. Bramkarz Athletiku tak niefortunnie wybijał bowiem piłkę, że trafił w nią napastnika przeciwnika. Zespół z Podlasia miał zatem honorowe trafienie, ale było to wszystko, na co było ich w tym przypadku stać.

Niewątpliwym szlagierem tej fazy turnieju był pojedynek Hotelu Robert’s Port Mikołajki z Połczyn Brothers Warszawa. Nieznacznym faworytem wydawał się być tutaj pierwszy z wymienionych zespołów, tymczasem to gracze z Mazowsza od samego początku postawili na konkrety. Jeszcze przed upływem czterech minut nominalni goście wyszli na prowadzenie, wykorzystując fakt gry w przewadze (żółtą kartką za faul taktyczny został ukarany jeden z rywali). Zespół z Mikołajek nie zdążył jeszcze na dobre otrząsnąć się po tym ciosie, a przegrywał już dwoma golami – ledwie 120 sekund później szybka kontra przyniosła Połczynowi drugiego gola. W jedenastej minucie warszawiacy mieli znakomitą okazję do ponownego podwyższenia wyniku, ale ich zawodnik wykonując rzut karny nie trafił nawet w światło bramki. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić? Nie tym razem! Na cztery minuty przed końcem PB wykorzystali wysokie wyjście golkipera przeciwników i strzałem z własnej połowy zdobyli trzecią bramkę, pieczętując awans do dalszych gier. Co prawda Hotel Robert’s Port momentalnie odpowiedział, ale – jak się później okazało – był to jedynie gol honorowy i to Połczyn Brothers po wygranej 3:1 mogli grać dalej.

Na fazie 1/8 finału swoją przygodę z Pucharem Polski zakończyli również Union Of Boys Warszawa, przegrywając z Galportem Świecie 0:2. Ekipa z województwa kujawsko - pomorskiego miała w tym meczu optyczną przewagę, ale dość długo nic z niej nie wynikało, rywal znakomicie się bowiem bronił. Sytuacja uległa zmianie dopiero w jedenastej minucie, gdy świetnie wykonany rzut rożny płaskim strzałem na gola zamienił jeden z zawodników Galportu. Zespół ze stolicy momentalnie przeszedł do ofensywy, nie potrafił jednak sforsować szczelnej i dobrze zorganizowanej formacji defensywnej Galportu. Co więcej, w samej końcówce naraził się na kontrę, a składną akcję przeciwnik przekuł w drugie trafienie, kończące w zasadzie rywalizację. Chwilę potem arbitrzy zakończyli spotkanie i to nominalni gospodarze uzyskali awans do ćwierćfinału.

Wraz z trwaniem turnieju coraz mocniejszym kandydatem do medali stawało się Doko Brodnica. Gracze tej ekipy mieli w 1/8 finału bardzo trudną przeszkodę w postaci Red Stars Grodzisk Mazowiecki, poradzili sobie jednak koncertowo, wygrywając 4:2. Pierwszy z wymienionych zespołów objął prowadzenie już w 5 minucie po indywidualnej akcji jednego z zawodników, ale „Czerwone Gwiazdy” bardzo szybko doprowadziły do wyrównania po pięknym uderzeniu z dalszej odległości. Taki wynik utrzymał się do jedenastej minuty, gdy drużyna z Brodnicy po dobrej kontrze ponownie wyszła na prowadzenie. Tym razem nie popełniła jednak błędu z początku meczu, idąc za ciosem i szybko podwyższając rezultat. Na 2,5 minuty przed ostatnim gwizdkiem grodziszczanie złapali co prawda kontakt, ale ostatnie słowo należało w tym meczu do Doko – w ostatniej akcji wykorzystali oni fakt, że przeciwnik rzucił wszystkie siły do ataku i po jednej z kontr przypieczętowali wygraną.

Mnóstwo emocji przyniósł mecz 1/8 finału z udziałem obrońców tytułu – Gladiatorzy Eternis zostali postawieni pod ścianą, ale ostatecznie sprostali wyzwaniu, pokonując PW Hale Ełk 2:1. Mecz ten przez długi czas był mocno zamknięty, a do siatki jako pierwsi nieoczekiwanie trafili gracze z województwa warmińsko-mazurskiego. W 12 minucie szybki odbiór na połowie rywala poskutkował zabójczą kontrą i na tym etapie spotkania to gracze w czerwonych trykotach byli bliżej awansu. Taki rezultat utrzymał się aż do 18’, gdy stołeczni grali już z lotnym bramkarzem, w osobie Tomasza Pietrzaka. To właśnie reprezentant Polski popisał się pięknym uderzeniem z… dużego palca, który wylądował w okienku bramki ełczan. Gladiatorzy poszli wówczas za ciosem i na niespełna minutę przed końcowym gwizdkiem – po kolejnym precyzyjnym uderzeniu zza pola karnego – wyszli na prowadzenie. Przeciwnicy rzucili się wówczas do odrabiania strat, ale – pomimo usilnych prób – nie udało im się doprowadzić do rzutów karnych.

Serię uderzeń „z wapna” mieliśmy natomiast w pojedynku pomiędzy Budmaxem Przodkowo a Pryzmatem Zabrze. Mecz ten toczony był na naprawdę wysokim poziomie, ale w parze z tym długo nie szły emocje. Zmieniło się to dopiero w siedemnastej minucie, gdy po perfekcyjnie wykonanym rzucie wolnym na prowadzenie wyszła drużyna ze Śląska. Nominalni goście byli niezwykle blisko dowiezienia tego rezultatu do końcowego gwizdka, ale sztuka ta ostatecznie im się nie udała. Już w doliczonym czasie gry zanotowali prostą stratę w środku pola, a Budmax po kontrze doprowadził do wyrównania. To oznaczało jedno – rzuty karne! Tutaj także nie obyło się bez dramaturgii – w pierwszej serii obie ekipy trafiały do siatki, w drugiej jednak gracz z Przodkowa obił obramowanie bramki. Zabrzanie mieli więc szansę zakończyć rywalizację, ale i oni spudłowali, wobec czego graliśmy dalej, w myśl zasady „nagłej śmierci”. W czwartej serii jedni i drudzy spudłowali, w piątej więcej zimnej krwi zachował natomiast gracz Pryzmatu, który wraz z kolegami mógł cieszyć się z awansu do ćwierćfinału.

Zdecydowanie najbardziej zamkniętym spośród wszystkich meczów 1/8 finału był ten pomiędzy dwoma warszawskimi drużynami: KS-em Browarek oraz In-Plus Pojemną Haliną. Jedni i drudzy znają się „jak łyse konie”, nic zatem dziwnego, że podeszli do siebie z ogromnym respektem. Naturalnie pod obiema bramkami oglądaliśmy sytuacje do strzelenia gola, ale dało się wyczuć, że obie ekipy chcą przede wszystkim nie stracić gola. W takim pojedynku mogła to być strata nie do odrobienia. Nic więc dziwnego, że po 20 minutach mieliśmy bezbramkowy remis i zwycięzcę musieliśmy wyłonić w rzutach karnych. Nominalni goście byli w tym przypadku bezbłędni, trzykrotnie pakując futbolówkę do siatki. Po stronie Browarka w drugiej serii pomylił się natomiast reprezentant Polski – Krystian Chrobak, którego strzał obronił bramkarz przeciwnika. Ta sytuacja zadecydowała o tym, że to In-Plus Pojemna Halina Warszawa zameldowała się w najlepszej ósemce.

1/4 finału:

W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym doszło do kolejnej wewnątrz-warszawskiej potyczki, eXc Mobile Ochota mierzyła się bowiem z Połczyn Brothers. Starcie mistrza z wicemistrzem Warszawy przyniosło nam mnóstwo emocji, a jako pierwsi do siatki trafili goście, gdy ładnym strzałem z dystansu popisał się Mikołaj Randak. Radość nominalnych gości nie trwała jednak długo – kilka minut później znakomitą indywidualną akcję zaprezentował Mateusz Olszak, który zakręcił obrońcami i bramkarzem rywali, po czym wyłożył futbolówkę do Damiana Patoki. Reprezentant Polski nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce, z najbliższej odległości doprowadzając do remisu. W dalszej części spotkania – pomimo szans z obu stron – wynik nie uległ już zmianie, przez co o jego losach musiała zadecydować seria rzutów karnych. W tej nieco więcej zimnej krwi zachowali dwukrotni mistrzowie Polski SL6, którzy każdy z trzech strzałów zamieniali na gola. PB zanotowali natomiast pomyłkę w pierwszej serii, a ta przekreśliła ich szanse na awans do dalszych gier. W czołowej czwórce zameldowali się więc wicemistrzowie Polski.

Bardzo szybko rozkręciło nam się z kolei starcie pomiędzy Athletikiem Hornets Bartniczka, a Galportem Świecie. Pierwszego gola obejrzeliśmy tu już po niespełna 50 sekundach, gdy jeden z zawodników gości z lewej strony zszedł z piłką do środka, po czym płaskim strzałem w krótki róg zaskoczył bramkarza rywali. Taki stan rzeczy utrzymał się ledwie trzy minuty – w 5 minucie mocny pressing na formację obronną Galportu przyniósł pożądany skutek, wysoki odbiór piłki poskutkował bowiem golem wyrównującym. Decydująca akcja miała zresztą miejsce niewiele później, już w 7 minucie gracz „Szerszeni” ładnie zwiódł na skraju pola karnego obrońcę, po czym strzałem w długi róg zapewnił swojej ekipie upragniony awans do strefy medalowej. W kolejnych minutach jedni i drudzy mieli jeszcze co prawda szanse na zmianę rezultatu, ale kolejne bramki już nie padły.

Zaskakująco jednostronny przebieg miał natomiast pojedynek Doko Brodnicy z Pryzmatem Zabrze. Spodziewaliśmy się w tym przypadku bardzo wyrównanej rywalizacji, tymczasem to nominalni gospodarze od samego początku posiadali zdecydowaną inicjatywę. Drużyna ze Śląska wyglądała na mocną zmęczoną dotychczasową rywalizację i musiała zapłacić za to srogą karę. Brodniczanie bezlitośnie punktowali przeciwnika, na trzy minuty przed końcowym gwizdkiem prowadząc już 4:0 i będąc pewnym awansu do dalszej fazy. W samej końcówce Pryzmat strzelił co prawda gola honorowego, ale w żadnym stopniu nie wpłynęło to na końcowe rozstrzygnięcie. Możemy śmiało napisać, że był to mecz bez historii, zakończony w pełni zasłużonym awansem Doko Brodnicy.

W ostatnim z ćwierćfinałów byliśmy świadkami kolejnego thrillera z udziałem Gladiatorów Eternis, tym razem przeciwko In-Plus Pojemnej Halinie. Starcie to zdecydowanie lepiej rozpoczęła druga z wymienionych drużyn, która po nieco ponad pięciu minutach prowadziła już 2:0! Prowadzenie dał im strzałem z dalszej odległości… ich golkiper, Tomasz Warszawski, a kilkadziesiąt sekund później świetną akcję indywidualną jednego z kolegów pewnie wykończył Mateusz Trąbiński. Obrońcy tytułu po raz kolejny pokazali jednak charakter i jeszcze przed upływem połowy meczu złapali kontakt – po koronkowej akcji całego zespołu do siatki trafił Michał Kielak. Nominalni goście dalej parli na rywala i w 14’ dopięli swego, gdy na 2:2 trafił Tomasz Pietrzak. Taki wynik utrzymał się do końcowego gwizdka, wobec czego mogliśmy oglądać kolejną sekwencję uderzeń „z wapna”. W pierwszych trzech seriach gracze obu drużyn byli bezbłędni, w czwartej z szóstego metra pomylił się natomiast bramkarz In-Plusa, wskutek czego jego drużyna odpadła z dalszej rywalizacji.

1/2 finału:

Bezsprzecznym faworytem pierwszego starcia półfinałowego byli ubiegłoroczni srebrni medaliści – eXc Mobile Ochota. Zawodnicy Doko Brodnica postanowili jednak zadać kłam tym przewidywaniom i to oni od początku byli zdecydowanie bardziej konkretni pod bramką przeciwnika. Zdobywcy tegorocznego Pucharu Brodnicy na prowadzenie wyszli już w czwartej minucie, gdy po przeprowadzeniu bardzo ładnej akcji trafili do siatki po dość przypadkowym – przyznajmy – strzale. Jakby tego było mało, brodniczanie na półmetku prowadzili już różnicą dwóch goli! Autorem przepięknego trafienia okazał się… bramkarz Doko, Andrzej Szrajbert, który po złapaniu strzału oddawanego przez swojego vis-a-vis, pieknym uderzeniem przez całe boisko trafił do siatki Ochoty. Dwukrotni mistrzowie Polski SL6, ani myśleli się poddawać – momentalnie wprowadzili lotnego golkipera i w 16 minucie strzelili wreszcie gola kontaktowego. Po zamieszaniu podbramkowym do siatki trafił wówczas Jan Grzybowski, zapewniając nam jeszcze potężną dawkę emocji w końcówce. Pomimo wysiłków graczy ze stolicy nie doprowadzili oni do wyrównania i to Doko wyszarpało awans do wielkiego finału.

Zupełnie bez historii okazał się natomiast być pojedynek pomiędzy Athletikiem Hornets Bartniczka, a Gladiatorami Eternis Warszawa. Obrońcy tytułu byli w każdym aspekcie lepsi od przeciwnika, a jeśli dołożymy do tego zabójczą w ich wykonaniu skuteczność, otrzymamy taki wynik jak na załączonym obrazku – 0:6. Drużyna z Bartniczki wyglądała już na nieco zmęczoną trudami turnieju, ale nie zmienia to faktu, że oglądaliśmy tutaj prawdziwy pokaz siły w wykonaniu ekipy ze stolicy. Taki wynik oznaczał, że Gladiatorzy Eternis Warszawa drugi rok z rzędu walczyć będą o medale z najcenniejszego kruszcu, Athletikowi pozostanie natomiast rywalizacja w „finale pocieszenia”.

Mecz o 3. miejsce:

W starciu o brąz – chyba nieco nieoczekiwanie – pierwsi na prowadzenie wyszli zawodnicy Athletiku Hornets Bartniczka. Ekipa ta wyglądała już na mocno zmęczoną, niemniej jednak wykrzesała z siebie resztki sił w rywalizacji o trzecią lokatę. Opłaciło się, choć do tego jeszcze dojdziemy. Zespół z województwa kujawsko-pomorskiego trafili do siatki już w trzeciej minucie, gdy po szybkiej kontrze i… trzech z rzędu zagraniach głową, napastnik nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Ochota wyrównała w ósmej minucie – tym razem szybki odbiór i kontra miały miejsce w drugą stronę. Taki stan rzeczy utrzymał się aż do ostatniej fazy meczu, w której prowadzenie dał nominalnym gospodarzom ich… golkiper. Krzysztof Jabłoński popisał się ładnym uderzeniem z dystansu, zupełnie zaskakując swojego rywala w sąsiedniej bramce. Stołeczni prowadzeniem cieszyli się zaledwie przed dwie minuty – szybkie wykonanie autu, lekka „drzemka” defensorów i ponownie mieliśmy remis. Taki rezultat utrzymał się do samego końca. W rzutach karnych lepsi byli natomiast brodniczanie, którzy zwyciężyli 2:1.

Finał:

Crème de la crème, a zatem pojedynek o zwycięstwo w całym turnieju - Doko Brodnica vs Gladiatorzy Eternis Warszawa. Jako pierwsi – jak na ubiegłorocznych triumfatorów przystało – zaatakowała ekipa z Warszawy. Oni też jako pierwsi trafili do siatki, gdy w piątej minucie objęli prowadzenie po iście koronkowej akcji. Rywal jednak absolutnie nie miał natomiast zamiaru składać broni – gracze z Brodnicy kilkukrotnie próbowali swoich sił, obijali obramowanie bramki Warszawian i wreszcie, w trzynastej minucie, po jednej z kontr dopięli swego. Wraz z upływem czasu coraz więcej wskazywało na rzuty karne, ale Gladiatorzy po raz kolejny pokazali swój mistrzowski charakter. Na niespełna cztery minuty przed końcowym gwizdkiem piłka po raz kolejny krążyła między nimi niczym po sznurku, aż wreszcie trafiła do Tomasza Pietrzaka, który płaskim strzałem zapewnił swojej ekipie końcowy triumf. Doko naturalnie próbowało jeszcze doprowadzić do wyrównania, ale wszystkie ich próby paliły na panewce. Drużyna Michała Dryńskiego powtórzyła więc sukces sprzed roku i ponownie będzie reprezentować nas na bułgarskich boiskach, podczas EMF Eurocup. Brodniczanie pomimo porażki także muszą być dumni ze swojej postawy, przed startem turnieju mało kto upatrywał w nich bowiem kandydata do medali. Oni tymczasem pokazali wielką jakość i udowodnili, że mogą być ważnym punktem na mapie polskiego minifutbolu.

 

Chwilę po zakończeniu finału odbyła się ceremonia wręczenia nagród. Medale i puchary wręczyli Kamil Nalewka, przedstawiciel Samorządu Województwa Mazowieckiego oraz Tomasz Płochocki, prezes MOSiR Mińsk Mazowiecki. Nagrodzone zostały wszystkie drużyny z TOP4 turnieju, a oprócz pucharów i medali oraz statuetek, najlepsze ekipy oraz zwycięzcy nagród indywidualnych, otrzymali nagrody od partnera naszej imprezy, Browaru Błonie. Królem strzelców został wybrany

Z tego miejsca chcielibyśmy raz jeszcze podziękować wszystkim 43 drużynom, które stworzyły to fantastyczne święto piłki sześcioosobowej. Serdeczne podziękowania kierujemy też do naszych partnerów i sponsorów, bez których ta impreza nie wyglądałaby tak samo: sponsora tytularnego, firmy Bostik, sponsora nagród drużynowych i indywidualnych, Browarowi Błonie oraz władz gospodarza obiektu, MOSiR – u Mińsk Mazowiecki i władz Samorządu Województwa Mazowieckiego, którzy wsparli organizację naszej imprezy. Zapki z głow przed Galdiatorami Eternis W-wa – Panowie, liczymy, że w tym roku zajdziecie w Bułgarii jeszcze dalej!

 

#robimytozpasji #Mazowszepomaga #programywspacia #solidarnośćmazowiecka

𝐙𝐚𝐝𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐮𝐛𝐥𝐢𝐜𝐳𝐧𝐞 𝐝𝐨𝐟𝐢𝐧𝐚𝐧𝐬𝐨𝐰𝐚𝐧𝐞 𝐳𝐞 𝐬́𝐫𝐨𝐝𝐤𝐨́𝐰 𝐒𝐚𝐦𝐨𝐫𝐳𝐚̨𝐝𝐮 𝐖𝐨𝐣𝐞𝐰𝐨́𝐝𝐳𝐭𝐰𝐚 𝐌𝐚𝐳𝐨𝐰𝐢𝐞𝐜𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨.

 

Król strzelców: Jakub Jóźwiak (Gladiatorzy Eternis W-wa)

Najlepszy bramkarz:  Andrzej Szreiber (Doko Brodnica)

Najlepszy piłkarz: Tomasz Pietrzak (Gladiatorzy Eternis W-wa)

 

Gdzie gramy